poniedziałek, 2 września 2013

Małe jest piękne - Olympus E-PL5

   Tak, zrobiłem to, zgrzeszyłem i nie kupiłem tym razem Canon'a. :D

   Olympus E-PL5, piękny, mały, zgrabny aparacik, który z kitowym obiektywem, bez większego problemu można wrzucić do pojemniejszej kieszeni przy bojówkach lub do torebki swojej drugiej połówki.

    Jako że moja druga połówka zabroniła mi nosić workowatych bojówek na co dzień czy nawet do pracy, już o wyjściach na miasto nie mówiąc, to muszę Olka trzymać w plecaku kiedy gdzieś wychodzimy. Jednak w porównaniu do cyfrowych lustrzanek ,które posiadam, to różnica w wadze i wymiarach jest tak samo wyraźna jak różnica pomiędzy Porsche Cayenne a Mini John Cooper Works. I właśnie to było głównym silnikiem napędzającym moją myśl o tym, aby zaopatrzyć się w bezlusterkowiec. Jeśli ktoś z Was sam fotografuje, wie co jest dla niego ważne. To oczywiście również zalezy od tego co fotografujecie ale akurat moim priorytetem na aparat na każdą okazję były:
  • niewielkie gabaryty;
  • duży wybór wśród obiektywów;
  • odchylany wyświetlacz;
  • niezła matryca;
  • ładny design.
Od początku przychylniej patrzyłem w kierunku systemu mikro 4/3 wiedząc, że ma największą ilość obiektywów oraz że ich jakość jest na naprawdę wysokim poziomie. I w taki oto sposób po kilku dniach wnikliwych poszukiwań wybrałem E-PL5. Dodatkowo trafiłem na okres promocyjny, kiedy kupując ten aparat ze sklepu (wyłączając amazon o ile mnie pamięć nie myli), otrzymujemy gratis niewielki i zgrabny obiektyw 17mm f/2,8 (w przeliczeniu na klatkę filmu z czasów analogowych lub tzw. aparaty z matrycą pełnoklatkową jest to 34mm), który ma do nas dojść w ciągu kilku tygodni po zgłoszeniu faktu zakupu na stronie Olympusa. Nie jest to ekstra szerokokątny obiektyw, jednak w zupełności wystarczy do większości zdjęć podczas spareców a i wymiary całego zestawu docenimy po kilku godzinach chodzenia z aparatem zawieszonym na szyi.

   I przyznam się wam jeszcze że nie pamiętam czy kiedykolwiek wcześniej miałem taką odwagę do fotografowania na mieście wszystkiego i wszystkich jaką miałem z tym aparatem. Nareszcie mogłem poudawać turystę z małym, niepozornym aparatem wyciągając ręce z aparatem przed siebie i strzelając zdjęcia na tzw. zombiaka ;)

   Ostatecznie jestem bardzo mile zaskoczony opcjami, jakością samego aparatu a także jakością samych zdjęć oraz filmów tego maleństwa. Tak jak dawniej, na początku fascynacji moją pierwszą lustrzanką i noszeniem jej wszędzie z wielkim, fotograficznym plecakiem z zestawem kilku obiektywów, a niekiedy i statywem, kiedy cały zestaw ważył niewiele mniej niż 10 kg teraz również ten aparat mam cały czas przy sobie kiedy wychodze.
   Z małą, ale znaczącą różnicą - tym razem po takiej wycieczce nie cierpię już na ból pleców ;)

Pozdrawiam i do następnego razu.

poniedziałek, 4 marca 2013

Aparat marzeń czy niedokończone dzieło Inżynierów Canona.

Ile to już? Prawie rok od ostatniego update'u na blogu, czas się tu pokazać, potwierdzić że żyję i mam się dobrze ;) Tak więc potwierdzam, mam się dobrze, mozna wręcz stwierdzić że coraz lepiej z punktu widzenia technika i fotografa. A dlaczego?
Około 2 tygodni zastanawiałem się dość intensywnie jaki będzie moje kolejne body rozważając nawet przejscie do żółtego obozu Nikon'a. Pozostałem jednak przy Canonie, nie chciało mi się sprzedawać wszystkich moich systemowych pierdółek więc znaczy to że moje lenistwo i tym razem wygrało.

Głównymi pretendentami do zawitania w moim plecaku były 6D oraz 7D chociaż kilka ostatnich dni na rzeczy był jeszcze dodatkowo 5D II. Koniec końców, obserwując wiele aukcji i zastanawiając się nad moimi potrzebami i tym że mam już w posiadaniu 5D oraz 30D stwierdziłem że potrzebuję wreszcie aparat na którym można w pełni polegać. Nie oznacza to że na dwóch wcześniejszych aparatach nie można, wręcz przeciwnie, jednak porównując to co mi jest teraz najbardziej potrzebne, czyli działający jak należy układ AF, z tym co posiadam stwierdziłem że wybiorę 7D.


Nie widziałem większego sensu iść w kierunku 5D II skoro tam AF jest bardzo podobny/taki sam jak w jego starszym bracie, 5D. Ok, ma video i o 9 mp więcej ale nadal ten AF...
6D odpadł w sumie głównie z racji jego dotychczasowej, wysokiej ceny jak i również dzięki zdrowemu rozsądkowi. ;)
Stwierdziłem że sprawdzę 7D a w razie gdy mi się nie spodoba najzwyczajniej znajdzie kolejnego właściciela.
Aparat ten jednak na chwilę obecna wygląda bardzo obiecująco, wbrew temu co mówi wiele osób przeciwko tej maszynie - stosunkowo niski zakres tonalny, matryca wielkości APS-C zamiast FF czy nie taki oszałamiający już zakres ISO jak w ostatnio prezentowanych modelach. Po wejściu w menu na pocżątku wszystko szło jak po maśle lech chwila ta długo nie trwała. Ilośc opcji i funkcji przyprawiły mnie o zwątpienie i stwierdziłem ze będę musiał posiedzieć nad tym aparatem kilka dni. Dzisiaj już nie mam na to czasu. Szkoda jednak że pozostawiłem 70-200 oraz Speedlite'a w Polsce, aparat wówczas mógłby mi zaprezentować w większym zakresie co potrafi.

Zatem wszystko
to wygląda pozytywnie i wkrótce przedstawię Wam więcej info na temat użytkowania tego aparatu. Macie jakieś pytania?

piątek, 6 kwietnia 2012

koPytko ;)

Pamietacie ta reklame? Kiedy pewien kabaret reklamowal pewna siec komorkowa?
To wlasnie przyszlo mi na mysl szukajac tytulu od mojego kolejnego postu w "troszeczke" zaniedbanym blogu. Wlasciwie nie tyle zaniedbanym co troszke potraktowanym po macoszemu. Tak sie wlasnie dzieje kiedy nie ma sie czasu nawet na obrobke zdjec, uzupelnienie galerii na Facebooku, twittowaniu czy odprezeniu sie przy jednej z wielu gier na PS3. Ehhh.

Aha, przepraszam Was za brak polskich znakow ale uzywam kompa z angielska klawiatura. Nie chodzi o to ze klawisze sa nie po wlasciwej stronie czy cos w tym rodzaju (chociaz nie upieral bym sie ktora strona jest ta wlasciwa ;) ) ale chociaz taki znak @ znajduje sie na miejscu NASZEGO " wiec wybaczcie, nie bede klawiatury przestawial, nawet rozwnica jest tylko w tych dwoch klawiszach ;) Hehe, to przy okazji pochwalilem sie nowym nabytkiem ;) ale szczegolow ujawniac nie bede zeby nie pozostac posadzonym o faworyzowanie pewnej firmy ;)

Wracajac jednak do tytulu :) pochodzi on dzis od prezentowanej Wam ponizej Pani, a wlasciwie jej nazwisk.
Jest to jedna z najbardziej kreatywnych i ekspresyjnych modelek z jakimi przyszlo mi pracowac, jesli nie jest ona wlasciwie na pierwszym miejscu tego rankingu.

 #w tle nasila sie dzwiek werbli#

Panie i Panowie!!! Przedstawiam Wam Justyne!!! :)



Zdjecie pochodzi z pierwszej sesji z Justyna z kwietnia 2009 roku. Ehhh, to juz 3 lata. Wowczas nie moglem sie zdecydowac ktore zdjecia wybrac, dzisiaj wybor nie jest juz taki trudny. Warsztat sie zmienil, preferencje oswietlenia rowniez wiec pokazuje Wam tutaj juz tylko jedna fotografie. :)








Oj, tutaj udzial bral prawie caly sztab ludzi. ;) Wizazystka byla Aleksandra Bozek, ktora odwalila naprawde kawal swietnej roboty natomiast kwestia "odzienia" zajal sie Waldek Witowski oraz sama Justyna. Oczywiscie blende trzymal kto tylko mial wolne lapki wiec za to dziekuje im obojgu. Efekt tej wspolpracy po prostu uwielbiam, nie wiem jak Wy.








Kolejna sesja, tym razem w Lancucie, niewielkim miasteczku polozonym pod Rzeszowem na Podkarpaciu, miejscem niedzielnych spacerow dla mnostwa osob (prywatnie uwielbiam ten park :) ). Miejsce to charakteryzuje sie rowniez dwiema opiniami wsrod fotografow, glownie slubnych. Pierwsza to taka ze jest to swietne miejsce dla zdjec a druga ze strasznie oklepana i nie wypada tam nawet proponowac Parze Mlodej sesji plenerowej nawet w przerwie zabawy. Osobicie uwazam ze jak ktos ma wyobraznie to i z bialej sciany zrobi wspanialy uzytek ale ja sie nie znam, ile ludzi tyle opini ;)
Tak czy siak, zdjecia z tego pleneru uznaje za jedne z najlepszych dotychczas przeze mnie zrobionych. Wszystko dzieki wspanialej grze modelki oraz oswietlaniu blenda,ktora dzielnie dzierzyla Agnieszka. :)






Ostatnie trzy zdjecia, zupelnie jak pierwsze w tym poscie, prezentuja sesje czysto studyjne. Na pierwszym zdjeciu mozna napotkac cos malo u mnie spotykanego - dosc znaczaca ingerencje oprogramowania graficznego ( tutaj rowniez bez chwalenia sie ;) ).




Ahh, udalo sie, kolejny post napisany wiec mial bym do Was prosbe.
Jesli juz jestes tu jestescie pozostaw jakis slad po sobie, polubcie ten post lub skomentujcie, zadawajcie pytania jesli tylko je macie. Pomozcie raczkowac temu blogowi. :)

Jutro uderzam na Margate lecz pogoda sie zapowiada malo interesujaca. Ale, co tam, trzeba sie z domu urwac na jakis czas.

Pozdr & Wesolych Swiat :)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Hyde Park'owo

Nareszcie, po kilku tygodniach zimowego snu zechciało Nam się wyjść w jakieś inne miejsce niż centra i dzielnice handlowe. ;)
Tym razem po kilku minutach zastanawiania zdecydowaliśmy się na londyński Hyde Park, połączony z "ogrodami" Kensington Gardens gdzie wysiedliśmy na początku podróży. Byłem tam kilka lat temu więc tym bardziej miło mi się tam wracało wiedząc, że zobaczę miejsce, które siedzi mi w pamięci.
Jednak to co zobaczyłem trochę różniło się od tego co pamiętałem. Może z faktu, że tym razem spacer odbywał się od drugiego końca, może dlatego, że odbywał się z drugiej strony parku albo i dlatego, gdyż co chwila jakieś rusztowania lub ogrodzenia budowlane zaburzały harmonię otoczenia

Wczorajsze aktywne odpoczywanie rozpoczęliśmy od zatrzymania się przy Albert Memorial, gdzie znajdują się piękne rzeźby przedstawiające 4 kontynenty:
 
 Azja

 Europa

 Ameryka

 Afryka


Ktoś zauważył goliznę Azji i Afryki? ;)


Dalej spotkaliśmy dziewczynę, która przechyliła drzewo całym swoim ciężarem ;)


 Łabądki i wiele innego ptactwa dokarmiane głównie angielskim, gąbczastym chlebem. Bleee ;)


Tylko moje psy podchodziły do mnie z większym zaufaniem i ochotą niż ta mała nie bezinteresowna wiewióreczka ;) I pomyśleć, że wyparły one swoje ładniejsze, rude siostry. :(


 Na 15 zdjęć wykonywanych na ślepo chyba tylko one wyszły ostro, resztę przestrzeliłem z ostrością na drzewa w tle. Niech zatem nikt mi nie mówi, że odchylany wyświetlacz to niepotrzebny bajer. Przecież nie będę kładł się na zimnej ziemi. Nie ten wiek, nie te ciuchy ;)


Niedzielne wycieczki przed Parlamentem. Powiem Wam, że jak iść na miasto to zdecydowanie lepiej w tygodniu, mniej ludzi, takie jakieś mam wrażenie ;)


 Na koniec jedne z największych atrakcji centrum Londynu, Big Ben oraz London Eye.
Przyznam się, te zdjęcia wykonałem bez patrzenia w wizjer, wyłącznie strzelając "z biodra" na ślepo siedząc z przodu "double-decker'a" czyli dwupiętrowego czerwonego autobusu, jednej z wielu ikon stolicy Anglii. I jakoś wyszły ;)



Zastanawiałem się nad kupnem jakiegoś małego bezlusterkowca lub zaawansowanego kompaktu, coś aby zawsze mieć ze sobą i nie musieć nosić wielkiej lustrzanki z wielkimi obiektywami. Jednak tutaj prezentuję Wam zdjęcia wykonane dużą lustrzanką tyle, że z małym obiektywem, tandem pełna klatka + 50 mm. Coś, co świetnie się sprawdzało kiedy używałem Zenita, świetnie zadziałało i tym razem. Nawet nie brakowało mi szerszego kąta, chociaż uwielbiam 35/28/24 mm, ale standardowy standard w zupełności się teraz sprawdził. Pięknie rozmywał tło kiedy robiłem portrety oraz zdjęcia pamiątkowe mojej dziewczynie na tle jakichś zabudowań, fontann etc. Może było "troszeczkę" ciasno ale stałka zawsze wymaga myślenia a skoro myślenie nie boli to dlaczego tego nie robić? ;)

Może tym razem mało było portretowo, raczej zwierzaczkowo (wiewiór mnie po prostu rozbroił :D ) ale postaram się opisać następnym razem jakąś zaległą sesję i przedstawić ją tym, którzy jeszcze nie widzieli moich dawnych sesji. ;)